TYTUŁ: 24 wyszukiwanki. W krainie Świętego Mikołaja
ILUSTRACJE: Prisca Le Tande
ILOŚĆ STRON: 50
WYDAWNICTWO: Świat Książki
DLA DZIECI W WIEKU: 4-6 lat
Za wprowadzenie w świąteczny klimat dziękuję wydawnictwu Świat Książki!
W sklepach już od dawna można podziwiać piękne, pełne
bombek, choinek i reniferów wystawy. A kiedy w radio usłyszymy pierwsze last christmas, to znak, że czas
poważnie wziąć się do przygotowania do świąt. Dla jednych będą to prezenty, dla
innych piękny wystrój domu, dla jeszcze innych prawdziwie duchowo przeżyty ten
czas zadumy wraz z rodziną. Niemniej jednak to jest też dobry czas na to, żeby
wytłumaczyć dzieciom, czym są w ogóle te święta. Po co czeka się cały rok na
dzień, w którym starszy pan z siwą brodą przyniesie prezenty i to w jedną noc
do wszystkich dzieci. Gdzie on w ogóle mieszka, co robi i dlaczego. Skąd się
wzięły elfy, renifery… Czemu Mikołajowi zawsze zostawia się mleko i ciasteczka?
Kiedy słyszymy taki opis, przychodzą nam na myśl iście
amerykańskie obchody tych świąt. Bo to właśnie tam to wszystko ma miejsce. U
nas prezenty przynoszone przez Mikołaja (a także w niektórych częściach kraju –
Gwiazdora) są chyba jedynym zaczerpniętym od nich elementem z powyżej
wymienionych. A przynajmniej tak mocno ukorzenionym w polskiej tradycji. I ta
książka, choć pochodzi z Francji, wcale nie opowiada o istocie Świąt Bożego
Narodzenia. Nie opowie ona o historii, która wydarzyła się w Betlejem ponad dwa
tysiące lat temu, chociaż w jednym z obrazków dostrzegłam figurki świętej
rodziny i trzech królów, więc była to miła namiastka istoty tych świąt. Ale
mimo to powinna naprawdę w przystępny sposób wprowadzić świąteczny klimat,
pomijając wartości merytoryczne. To po prostu pięknie wydana opowieść o zimowej
przygodzie w krainie świętego Mikołaja.
Pierwsze, co mnie urzekło, to niezwykle mięciutka okładka,
która z pewnością przeżyje wszelkie upadki po tym, jak małe rączki upuszczą ją
na ziemię. W końcu format tej książki jest niekiedy prawie o raz większy od
dziecka. No dobra, trochę dramatyzuję, ale jeśli książka przeznaczona jest dla
dzieci w wieku 2-3 lat, powinna być dostosowana proporcjonalnie do ich wzrostu.
Otwórzmy ją jednak, bo po okładce książki oceniać nie będę.
Piękne, duże ilustracje rozciągnięte na obydwie strony. Piękne, ale…
chaotyczne. Obrazki, które dziecko powinno wyszukać są dość… trudne do
znalezienia. Obawiam się, czy dwuletnie dziecko by sobie z nimi poradziło. A
jeśli książka jest dla starszych dzieci, to czy jednak nie znudziliby się
książką, która ma w sobie tylko obrazki i na której mimo, że dużo się dzieje,
to trudno tak naprawdę stworzyć z tego jakąś spójną fabułę. Umieszczone tytuły,
sugerują jednak, co jest główną istotą ilustracji i na tej podstawie, można
pobawić się z dzieckiem w komentowanie, o co tak naprawdę w tym zwyczaju
chodzi. Co jest praktykowane w naszym domu, a co jest innego. Może będzie
pokazane coś, co dziecko zawsze nurtowało i będzie miało ono okazję dopytać „dlaczego?”.
Jak mówi tytuł, w środku znajdziemy 24 tematyczne obrazki.
Każdy z nich niesie ze sobą swoją historię, którą czasami bez tytułów ciężko by
było rozpoznać. Skupmy się jednak na liczbie. 24, to częsta koncepcja wśród
świątecznych książek, bo zaczynając czytać ją 1 grudnia i czytając po jednym
rozdziale dziennie, skończymy akurat w samą wigilię. Pomysł niezły, ale nie w
tym przypadku. Tą książkę, jeśli dziecko znajdzie w sobie tyle cierpliwości,
przejrzy i rozwiąże w jeden, góra dwa dni.
Nie mam jednak zamiaru tylko krytykować, bo książka tej jest
naprawdę pięknie wydana. Obrazki są duże i kolorowe, z pewnością zaciekawią oko
dziecka i na jej podstawie można w przystępny sposób pokazać, jak wyglądają
przygotowania do świąt nie tylko z naszej perspektywy, ale także w oczach świętego
Mikołaja.
Bardzo podobało mi się to, że oprócz typowych wyszukiwanek,
pojawiało się także zadanie „ile jest…”. Przy okazji oglądania, dziecko uczy
się liczyć i to przez zabawę, w końcu o wiele więcej frajdy daje policzenie
czegoś, co trzeba znaleźć, niż to, co jest ustawione w równiutkich rządkach.
Historie na obrazkach są uniwersalne. Bo dziecko może śmiało
skomentować „to tak, jak u nas”, widząc ubieraną choinkę, dzieci robiące
papierowe dekoracje, pisanie listów do świętego Mikołaja, a nawet pieczenie
pierniczków, wieczerzę przy wigilijnym stole, śpiewanie kolęd i coś, na co
zazwyczaj dzieci czekają najbardziej – prezenty.
Podsumowując, książka jest miłą, świąteczną alternatywą dla
spędzania czasu przy komputerze. Nie jestem jednak przekonana, dla jakiego
wieku została ona przeznaczona. 4-6 lat, myślę, że to by był odpowiedni wiek.
Szkoda, że taka informacja nie znajduje się na okładce. Zwłaszcza, jeśli ktoś
zaopatruje się w książki przez internet i nie ma możliwości zajrzeć do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz