środa, 15 maja 2019

PREMIEROWO W gonitwie za doskonałością nie zgub samego siebie. Recenzja książki "Wynajmij sobie chłopaka" Steve Bloom

TYTUŁ: Wynajmij sobie chłopaka
AUTOR: Steve Bloom
ILOŚĆ STRON: 350
WYDAWNICTWO: YA! (Grupa Wydawnicza Foksal)
 DATA WYDANIA: 15.05.2019
TŁUMACZENIE: Seweryn Trojanowski

Za możliwość przeczytania tej powieści jeszcze przed premierą dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!


Chociaż w Polsce bale szkolne nie są tak popularne jak w Stanach, to jednak większość dziewczyn doskonale pamięta chociażby bal studniówkowy lub ten na zakończenie szkoły. U niektórych był to czas dobrej, beztroskiej zabawy, u innych powód do stresów, na przykład z powodu braku partnera. Z takim samym problemem mierzą się bohaterki książki Steviego Blooma. Mimo, że mają wszystko, brakuje im osoby, która będzie im towarzyszyła w balu, który jest największym widowiskiem i okazją do pochwalenia się nie tylko strojami, ale i partnerami. Brooks zgadza się z początku z współczucia, jednak gdy dostaje od ojca dziewczyny plik banknotów, w jego głowie rodzi się pomysł na niezły biznes. Po drodze poznaje jednak dwie całkowicie różne od siebie dziewczyny. Każda z nich jednak sprawia, że jego świat wywraca się do góry nogami. Czy w gonitwie za sukcesem zagubiony Brooks nie posunie się za daleko? Czy w porę zauważy to, co jest najważniejsze?

Wynajmij sobie chłopaka. Będzie, kim zechcesz.

Pierwsze, co mnie uderzyło po otwarciu książki, to dość oryginalna narracja. Główny bohater opowiada o swoim życiu i przygodach w taki lekki i przyjemny sposób, że nie sposób się oderwać. I chociaż kiedyś z czymś podobnym już się spotkałam, to tutaj fabuła spodobała mi się o wiele bardziej, co dało naprawdę ciekawy efekt. Zwłaszcza, że konstrukcja bohaterów była może nie fenomenalna, ale zdecydowanie na wysokim poziomie. Każdy z bohaterów był inny. Mimo, że większość osób, z którymi Brooks miał do czynienia autor włożył do jednego worka bogatych nastolatków i ich nadwrażliwych rodziców, to nawet postaci drugoplanowe miały swój własny, niepowtarzalny charakter.

Kiedy znajdziesz się na rozstajach, po prostu idź dalej.

Spodziewałam się jednak nieco inaczej skonstruowanej fabuły. Dlaczego? Przed zaczęciem czytania zapoznałam się zarówno z opisem książki, jak i zrealizowanego na jej podstawie filmu. Te dwa aspekty całkowicie mi się ze sobą pomieszały, ale nie uważam, że byłoby to szkodą dla powieści. No oprócz wprowadzającej w błąd okładki, która ewidentnie jest zrobiona na potrzeby filmu, a przy tym zdecydowanie nie powala na kolana. Nie jestem fanką filmowych okładek.

Czy jest coś bardziej żałosnego niż człowiek rozpaczliwie pragnący pocieszenia, który jednocześnie nie przyznaje się, że ma powód, by go pocieszać?

Czego mi brakowało? Bardziej szczegółowych opisów jego relacji z dziewczynami, które mu towarzyszyły. Relacji balów, chociaż po lekturze zdaję sobie sprawę, że zapewne strasznie zapchałoby to fabułę i być może autor doskonale zdawał sobie z tego sprawę i z tego właśnie względu nie znajdziemy tego w jego książce.

Zasada numer jeden mówi, że nie ma żadnych zasad dla ludzi u władzy, bo to oni ustalają pieprzone zasady.

Nie było to książka tak idealna, żeby zabrakło ziarna krytyki. Mam nadzieję w pełni adekwatnej. Czytając tę powieść miałam wrażenie, że mam przed sobą zlepek współczesnych seriali. Dynastia, Sex education, czy Riverdale (I to wcale nie za sprawą grającej w filmie, którego jeszcze nie widziałam Camili Mendes). Widziałam tu motywy, które już się wcześniej pojawiały. Czy autor się nimi inspirował? A może są to tematy tak uniwersalne, że chcąc nie chcąc, wchodząc w grupę wiekową nastolatków, zahaczył o właśnie te kwestie.

— (…) Co się stało, wpadłeś na drzwi?
— Nie, zderzyłem się z rzeczywistością.

Na wielki plus działa oryginalny pomysł, który moim zdaniem genialnie pokazuje gonitwę za tym, czego nie mamy, nie zauważając, że przy tym tracimy coś, co jest równie, jak nie bardziej, ważne. Uważam, że ta powieść skierowana jest głównie do starszych, licealnych nastolatków, bo choć są tu sceny seksu, to opisane w dobrym tonie i zdecydowanie nie szokowały. Książka zdecydowanie dobra do poczytania, a choć zakończenie moim zdaniem było do przewidzenia, to jego wydźwięk daje do myślenia, zwłaszcza osobom, które dopiero wkraczają w dorosłość i wciąż starają się odnaleźć swojego miejsca na Ziemi.

2 komentarze: