wtorek, 7 sierpnia 2018

"Mój zawodnik" K. Bromberg

TYTUŁ: Mój zawodnik
AUTOR: K. Bromberg
SERIA: Mój zawodnik #1
ILOŚĆ STRON:  294

WYDAWNICTWO: EditioRed
TŁUMACZENIE: Marcin Machnik

DATA WYDANIA: 01.08.2018


Za możliwość poznania tej niezwykle zmysłowej relacji między Eastonem i Scout dziękuję wydawnictwu EditioRed!

Easton Wylder jesto gwiazdą baseballu, a sport to całe jego życie: pasja, walka, uderzenie adrenaliny i ogłuszający krzyk kibiców. Niespodziewana kontuzja wyłącza go jednak z gry. Prędko się okazuje, że uraz jest poważniejszy, niż przypuszczał, i konieczne staje się przeprowadzenie cyklu fizjoterapii. Klub zatrudnia w tym celu szanowanego fizjoterapeutę, doktora Daltona. Jednakże na pierwszej sesji zamiast doktora zjawia się jego córka, Scout.
Dziewczyna doskonale zna się na fizjoterapii, a rehabilitacją Eastona zajęła się na wyraźne życzenie swojego ojca. Niemniej jest kobietą młodą, śliczną, bystrą, zadziorną i pełną ogromnego wdzięku. Prędko orientuje się, że nowe zadanie może okazać się bardzo trudne do wykonania. Po pierwsze, musi udowodnić, że ona — dziewczyna — może z powodzeniem prowadzić rehabilitację w pierwszoligowym klubie, bo ma odpowiednią wiedzę i umiejętności, aby sprawić, by Easton mógł znów wyjść na boisko. Po drugie, musi dotykać najbardziej pociągającego mężczyznę, z jakim kiedykolwiek miała do czynienia, i nie wolno jej go pożądać. Dla terapeuty pacjent ma pozostać zakazanym owocem.

Ma pozostać, ale to nie takie proste. Easton ma bowiem tak cudownie umięśnione ciało. Gładką, jedwabiście ciepłą skórę. Przedziwne oczy, w które Scout mogłaby się wpatrywać bez końca. Jest psotny i bezczelny, a chwilami słodki i bezbronny. Kiedy dziewczyna dotyka Eastona, cały czas balansuje na krawędzi. Niepostrzeżenie rozkręca się spirala pragnień, wszelkie granice zostają przekroczone, a kolejne bazy zdobywane raz po raz... Rozpoczyna się niezwykły, ekscytujący i najbardziej emocjonalny mecz, jaki kiedykolwiek miałaś okazję oglądać!

Pozwól się uleczyć i wracaj do gry! 



Jeszcze zanim przeczytałam opis książki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. No bo jaka dziewczyna oparłaby się tak genialnej okładce? A kiedy poznałam jeszcze zarys historii i dowiedziałam się, że dotyczy ona sportu i fizjoterapii, mój umysł sam zaczął snuć domysły, że akcja będzie miała miejsce już od pierwszych stron powieści i miałam rację. Podczas czytania po prostu przepadłam w tej książce, a jednak mimo to, w pewnym momencie się zacięłam i choć chciałam wiedzieć, jak to się potoczy dalej, równocześnie wolałam się zatrzymać i jak najbardziej odwlec zakończenie tej powieści.

„– Przecież od razu by się domyślili, że coś między nami jest. A coś między nami jest.”


Arogancki Easton Wylder? Sztywna Scout Dalton? W żadnym wypadku. Pozory mylą i tutaj to wyraźnie widać. Prowadzona tu podwójna narracja idealnie się sprawdza, gdyż poznajemy bohaterów poprzez punkt widzenia tego drugiego, a później także wchodzimy w jego myśli, co sprawia, że obraz, który buduje nam w jednym rozdziale, niekiedy jak domek z kart rozpada się w kolejnym, żeby pokazać nam to z zupełnie innej strony. Ale wracając do nich samych. Główna bohaterka w niektórych miejscach zachowuje się irracjonalnie irytująco i może nawet nieco drętwo, ale z upływem stron poznajemy tego powody, a ona w sumie, z pomocą Eastona, szybko wraca na właściwe tory. A światowej sławy basebolista? To wcale nie taki twardziel jak się wydaje. Ma cudowne, wielkie serce i choć nie chce przyznać, także potrzebuje pomocy swojej fizjoterapeutki, nie tylko w sprawie odzyskania sprawności w ramieniu. Oboje siebie nawzajem potrzebują. Sprawiają, że drugie nabiera pewności i wznosi się ponad swoje ograniczenia, zaczynając wierzyć, że jest wartościową osobą. I to jest tutaj piękne, chociaż z drugiej strony, nieco mało prawdopodobne. Ale wyjątki się zdarzają i to uczucie między nimi zdecydowanie było niesamowite, wyjątkowe i opierało się nie tylko na sferze cielesnej, ale także wchodziło w zakamarki psychiki, przenikało ją i sprawiało, że to było tak bardzo prawdziwe, że nie szło się od tego oderwać.

„Easton ma w sobie coś, co każe mi chcieć, chociaż nie powinnam, potrzebować chociaż nie mogę, i pragnąć, chociaż wiem, że to będzie katastrofa.”

Jeśli myślicie, że ze względu, iż jest to erotyk, nie występuje tu nic oprócz seksu, to się grubo mylicie. Zaskoczę was, wcale nie ma tu tak wiele aktów miłosnych, a przynajmniej nie rzucają się one w oczy. Autorka ujęła to w dobrym tonie i mimo, że nie bała się namiętnych opisów, nie wpychała ich na każdą stronę. Bo to historia wcale nie o seksie, a o wierze w siebie, w codziennym doskonaleniu się w tym, co się kocha, o spełnianiu oczekiwań rodziny, a także o przyjaźni. I właśnie ten ostatni wątek, choć często występuje, został tu pokazany w bardzo przemyślany i naturalny sposób. Wcale nie mamy tu do czynienia z rozgadanymi przyjaciółkami, które obsmarowują innych za plecami zgodnie z hasłem „Przyjaźń rodzi się między osobami, które nie lubią tych samych osób”. Tutaj widzimy obraz drużyny. Zawodników, którzy, mimo iż, śmieją się z siebie, robią sobie żarty, które niejednego by obraziły, wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć. Że tacy przyjaciele są jak rodzina. Zawsze zostają lojalni i nigdy nie zawodzą. I mimo, że ta książka nie liczy nawet trzystu stron, autorka wszystkie te wątki idealnie wplotła w historię głównych bohaterów i wcale nie miało się wrażenia, że którykolwiek z nich został omówiony pobieżnie. Wszystko tu jest idealnie wyważone.

„– Każdy dzieciak chce, by rodzice byli z niego dumni. Ale każdy rodzic ma inne standardy, według których ocenia osiągnięcie tego celu.”

Za co jeszcze pokochałam tę książkę, a raczej styl autorki? Za genialnie skonstruowane dialogi. Takie, jakie do tej pory widziałam u Becci Fitzpatrick, choć może i nawet ją w tej kwestii pobiła. Język bohaterów jest pełen gier słownych, aluzji i dwuznaczności. Nie sposób się od nich oderwać. 

„– Jak byś mnie chciała?
(…)
– Na plecach? Na brzuchu?”

Chociaż już od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń i relacji tej dwójki, wielokrotnie, oprócz gestów miłosnych, widzimy ich w trakcie pracy, brakowało mi większej ilości opisów masażu i ćwiczeń wykonywanych w celu przywrócenia Eastona do gry, bo pomimo, że było to ze strony Scout bradzo profesjonalne, to jednak zważając na ich relację, niesamowicie urocze i może nawet zmysłowe. Autorka czasami zostawiała czytelnika z takim niedosytem, ale to chyba tylko po to, aby pobudzić wyobraźnię i pozwolić na samodzielne dokończenie danego momentu tak, jak sami byśmy chcieli.

„Ryzykuję wszystkim dla kobiety, która chce uciec, chociaż przecież sam nigdy nie byłem tym, który miałby zostać.”

Wracając jeszcze do kwestii, którą poruszyłam we wstępie. To nie tak, że książka przestała mi się podobać, bo od początku do końca czytałam ją z zapartym tchem, a w miarę krótkie rozdziały wręcz zmuszały mnie, żebym przeczytała jeszcze jeden, a później kolejny. Po prostu gdzieś w okolicach dwusetnej strony doświadczyłam książkowego kaca. Pierwszy raz w trakcie, a nie tuż po skończeniu lektury. Z jednej strony chciałam czytać dalej, a z drugiej czułam blokadę, bo chciałam, żeby  bohaterowie zostali ze mną nieco dłużej. I zapewne w tej chwili, już po skończeniu czytania tej powieści, nadal nie mogłabym się pozbierać po tym kacu książkowym, jednak wiem, że już niebawem możemy się spodziewać kolejnej części, a uwierzcie, zakończenie nie pozwoli porzucić jej w tym momencie. Nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejny tom i mam nadzieję, że wciągnie mnie on tak samo, jak i ten.

„Czy jest cokolwiek, co mógłby zrobić, żebym przestała go lubić? Bo myślę sobie, że może powinien, żebym nie zaczęła wierzyć, że to on zawiesił księżyc na niebie. Lub skradł mi serce.”

1 komentarz:

  1. Słyszałam o tej książce wiele pozytywnych opinii :D Mam zamiar po nią sięgnąć, ale obecnie nie mam możliwości, bo mój stosik "do przeczytania" jest zbyt wielki :D

    OdpowiedzUsuń