niedziela, 13 listopada 2016

20. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie


W tym roku po raz pierwszy udało mi się wybrać w dość długą podróż, bo aż do Krakowa na odbywające się tam co roku targi książki. Chociaż bardzo się tym ekscytowałam, to jednak podchodziłam do tego z pewnym dystansem. W końcu co może tam być takiego ciekawego oprócz całej masy książek? Już teraz mogę powiedzieć, że te obawy były całkowicie bezpodstawne, bo jeśli tylko będę miała okazję, to i w przyszłym roku się tam wybiorę. A co tak bardzo mnie urzekło? Zapraszam do dalszej części, gdzie wszystko dokładnie opowiem.
 
Po pierwsze, absolutnie nie spodziewałam się tego, że przyjedzie AŻ TYLE LUDZI!!! Czułam się tak, jakbym wchodziła na jakiś wielki koncert. Czytałam opinie o tym, że kolejki są długie, ale to wcale nie one wywołały na mnie tak ogromne wrażenie, bo przesuwały się dość sprawnie. Przy każdym stoisku było tak dużo ludzi, że czasami nie dało się przejść dalej i po prostu utykało się w "korku". I widząc taką frekwencję naprawdę nie rozumiem stwierdzenia, że Polacy nie czytają. To, co widziałam na własne oczy całkowicie temu zaprzeczyło. 

 
 
Jechałam tam z nastawieniem, że obkupię się w książkach i gadżetach książkowych, jednak nie miałam takiej okazji. Książek faktycznie było mnóstwo, chociaż na niektórych stoiskach bardzo przebrane. U wydawnictwa moondrive liczyłam na to, że uda mi się kupić Perfekcyjny moondrive box, jednak one już się wyczerpały. Tak samo jak większość książek od nich, na które polowałam. I to chyba w sumie jedyne stoisko, na którym w sobotę panowały już takie pustki. Nie były to ich pierwsze targi, więc zdecydowanie liczyłam na to, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik i będę mogła od nich wyjść z pełnymi torbami, tymczasem kupiłam u nich tylko jedną książkę. I to jeszcze nie tą, którą tak bardzo chciałam.


Ceny były o wiele niższe niż w sieciowych księgarniach, ale porównywalne z tymi internetowymi, przez co nie wciągnęłam się całkowicie w szał zakupów, bo w końcu zawsze mogę je kupić i nic na tym nie stracić, a przynajmniej dać sobie czas na sprawienie nowej (i większej) półki na książki. Na stoisku moondrive każdą książkę można było kupić za 25zł. Zakupiłam również "Więźnia labiryntu", z czego bardzo się cieszę, za 30zł, "Jesteś cudem" za 26zł oraz "Słowika" za 27zł. 
  
Jednak żadna z tych cen nie pobije tej, jaką miało "Miasto niebiańskiego ognia", którą udało mi się zakupić w krakowskiej biedronce, bo wynosiła ona tylko 9,99zł.

I tak oto wróciłam z pięcioma nowymi egzemplarzami, które zajęły ostatnie miejsca na mojej półce. Teraz czas trochę przystopować z zakupami, nadrobić zaległości i dopiero gdy uda mi się zdobyć wreszcie nowe miejsce dla kolejnych, będę mogła trochę poszaleć i dokupić mnóstwo nowości, chociaż znając mnie i tak już niedługo dokupię kolejne, nawet przez chwilę nie zastanawiając się, gdzie je schowam. 

To teraz przejdźmy do najlepszego i tego, do czego podchodziłam z przymrużeniem oka: "Pójdę, jeśli będzie okazja", a okazało się tym, bez czego te targi nie byłyby takie niesamowite. A mianowicie spotkania z autorami. Co prawda udało mi się spotkać tylko z jedną autorką, ale mam nadzieję, że następnym razem uda mi się choć chwilę porozmawiać z większą ilością autorów. 

Spotkałam się z Krystyną Mirek i chociaż nasza rozmowa nie była zbyt długo, była dla mnie ogromną motywacją i absolutnie polecam każdemu ksiązkoholikowi takiego doświadczenia, bo uczucie było niesamowite. Przyznam wam się, że szłam tam z odrobiną strachu: "Co ja mam powiedzieć? Przecież nie czytałam żadnej książki z twórczości tej autorki..." Rozmowa jednak sama się potoczyła i jak już wcześniej wspominałam słowa były bardzo motywujące. Książkę do podpisania wiozłam do Krakowa aż z domu, bo udało mi się ją kiedyś wygrać w konkursie. Mam nadzieję, że niedługo w końcu uda mi się ją przeczytać.

Miałam w planach wybrać się jeszcze do Remigiusza Mroza i tym samym zyskać okazję do tego, aby chociaż spróbować kryminałów, do których od pewnego czasu mnie ciągnie, ale jeszcze nie udało mi się po nie sięgnąć. Widząc jednak kolejkę aż otwarłam usta, będąc w wielkim szoku. Ale to nic, w porównaniu z moim zdziwieniem, kiedy wyszłam za zakręt i zobaczyłam, a dokładnie nie widziałam końca tej kolejki. Na dodatek prawie każda ze stojących tam osób miała ze sobą całe torby książek jego twórczości. Stania, na moje oko, na około dwie godziny. Tak więc tym razem zrezygnowałam, ale następnym razem ustawię się już godzinę wcześniej, bo naprawdę słysząc opinie wszystkich, że do Mroza kolejki są najdłuższe, nie mogłam sobie wyobrazić, że będą one tak ogromne. 


Podsumowując, targi książki wspominam bardzo dobrze i nawet się nie spodziewałam, że tak bardzo mi się spodobają. Czuję, że teraz, jeśli tylko będę miała okazję, stanę się tam stałą bywalczynią, a jedyne czego żałuję, że tak świetne targi książki są organizowane w Krakowie, a nie w Poznaniu, wtedy już na pewno by mnie tam nie zabrakło. Targi książki polecam każdemu książkoholikowi, bo klimat tamtego miejsca jest niesamowity, nie wspominając już możliwości spotkania się z ulubionym lub znanym nam z jego dzieł autorem.




Ktoś z Was również był w tym roku na targach w Krakowie? A może uczestniczyliście w nich w poprzednich latach? Co o nich sądzicie? Również wywołały u Was tak pozytywne wrażenie, jak u mnie?


 

 

 

4 komentarze:

  1. Ja byłam w tym roku również po raz pierwszy :) Przede wszystkim żałuję, że miałam tak mało czasu, ale niestety - pociąg nie poczeka :( Jestem bardzo zadowolona i zachwycona tą atmosferą, mimo tłumów, kolejek, tłoku.. było cudownie! Udało mi się spotkać z trzema autorkami, które bardzo chciałam zobaczyć, do Mroza już nie zdążyłam. Za rok, o ile tylko będę mogła na pewno się wybiorę i będę chciała pobyć tam dłużej niż kilka godzin w sobotę ^^ Na zakupy na pewno warto się wybrać wcześniej, a w sobotę, czyli ten najbardziej intensywny dzień zarezerwować wyłącznie na spotkania z autorami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę jestem chyba jedynym ksiązkocholikiem, któremu nie podobały się targi. Ogromnie przytłoczyła mnie ilość będących tam osób i już po godzinie miałam definitywnie dosyc. Raczej nie wybiorę się w najbliższym czasie na nie.
    Pozdrawiam :) Czytelnicza Eminencja

    OdpowiedzUsuń
  3. Przestańcie się w końcu chwalić, bo mnie w jesienną depresję wpędzacie, ha ha ha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety nie byłam w tym roku😢 może uda mi się być w przyszłym roku na Targach w Krakowie lub w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń