AUTOR: Kiera Cass
SERIA: Selekcja #3
ILOŚĆ STRON: 320
WYDAWNICTWO: Jaguar
TŁUMACZENIE: Małgorzata Kaczorowska
DATA WYDANIA: 10.09.2014
America jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona przez obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. A jednak nadchodzi moment ostatecznego wyboru, tym trudniejszego, że cały los Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami.
Czy dziewczyna powróci do swej dawnej miłości, czy zdecyduje się zostać królową i podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich mieszkańców Illei?
Nie mogłam się doczekać chwili, aż będę mogła sięgnąć po „Jedyną”, a z drugiej strony chciałam jak najbardziej odwlec to w czasie. Wiedziałam, że to już ostatnia część, która opisywała historię Ami i Maxona, a ja nie miałam zamiaru się z nimi żegnać. Nie mogłam też jednak jej nie przeczytać, tak więc trafiła ona w moje ręce i już po dwóch kolejnych dniach została z powrotem odłożona na półkę. Bynajmniej nie przez to, że przerwałam czytanie, ale w tak błyskawicznym czasie pochłonęłam całość. A tuż po jej przeczytaniu i jeszcze przez kilka dni miałam tak ogromnego kaca książkowego, że nie pozwalał mi myśleć o niczym innym niż o tej powieści, o całej trylogii, którą już mam za sobą.
„Dzielni ludzie zawsze mają jakieś blizny.”
To już trzecia część
bestsellerowej serii Kiery Cass, która całkowicie zasłużyła na wszystkie
miejsca, jakie zajęła. Także to, które zajęła w moim sercu. Zarówna ta, jak i
poprzednie części zahipnotyzowały mnie już samymi swoimi okładkami, zauroczyłam
się w nich, a treść sprawiła, że bezgranicznie je pokochałam i mimo, że autorka
wydała jeszcze nowelki i dwie kolejne części, to zdaję sobie sprawę, że nic mi
nie zastąpi tych, które już mam za sobą.
„Bez Ciebie mógłbym dalej istnieć, ale to wszystko, do czego byłbym
zdolny.”
America Singer wraz z już tylko
trzema innymi kandydatkami została w pałacu, by walczyć o serce księcia Maxona.
Dziewczyna nadal nie jest pewna swoich uczuć, chociaż ja już od pierwszy stron
wiedziałam, w którą stronę zmierza, sama o tym nie wiedząc. Uwielbiana przez
ludzi, znienawidzona przez króla, w takiej sytuacji, chyba każdy byłby na
granicy determinacji, a chęcią poddania się. Tu jednak nie chodzi o wygranie
jakiegoś konkursu, tu chodzi o coś więcej. Chodzi o miłość, a już to zasługuje
na wytrwałość i pokonanie każdej przeciwności, którą los stawia na drodze.
„To, że nie chciałaś
korony, oznacza, że jesteś pewnie najlepszą kandydatką do niej.”
W tej części chyba po raz
pierwszy jesteśmy w stanie lepiej poznać kandydatki z ich prawdziwej strony. I
chociaż wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem czytania jej, wielu ludzi mówiło,
że polubili Celeste, nie potrafiłam im uwierzyć. Teraz jednak muszę przyznać im
rację. Jestem przekonana, że gdyby miała okazję, zostałaby dobrą przyjaciółką
Ami. To niesamowite, jak autorka jednym zdaniem potrafiła zmienić coś, co
wcześniej wydawało mi się misją niemożliwą do zrealizowania.
„Nie ma znaczenia, jak sama postrzegasz swój charakter, liczy się to,
jak go wykorzystujesz.”
A co z Aspenem? Od pierwszych
stron „Rywalek” wydawał mi się kimś, kto tylko przeszkadzał moim faworytom w ich
związku. Podobne odczucia miałam w „Elicie”, jednak w „Jedynej” autorka po raz
kolejny mocno mnie zaskoczyła. Aspen nagle stał się moim sprzymierzeńcem. Kimś,
kto naprawdę był postacią wcale nie natrętną, ale całkiem ciekawą. Na jego
przykładzie mogliśmy zobaczyć, jaką przeszedł przemianę i naprawdę przy
końcówce znalazł się na liście bohaterów, których nawet bardzo polubiłam.
„Trudno wiedzieć wszystko o najbliższych, nawet tych, których
najbardziej kochasz.”
W końcówce „Elity” został nam
dość oszczędnie pokazany zarys prawdziwej strony króla, ojca Maxona, w tym, ten
wątek został wyjaśniony bardziej szczegółowo. Zdecydowanie nie jest on postacią
pozytywną, ale stanowi niesamowicie dobry kontrast do Maxona i pokazuje, jak
różne potrafią być tak blisko ze sobą spokrewnione osoby, mimo że znajdują się
praktycznie w tej samej sytuacji.
„Kiedy jesteś na dnie, możesz tylko obwiniać tych, którzy są na
szczycie.”
Zachowania Ami, jak i Maxona nie
raz mnie irytowały, ale to sprawiało, że kochałam jeszcze bardziej każdy
moment, kiedy los zaczynał się do nich uśmiechać. Autorka zwodziła nas,
ciągnęła za nos, rozczarowywała, a później nagradzała nas podwójnie za naszą
cierpliwość. O stylu autorki nie muszę chyba zbyt wiele wspominać, bo każdy,
kto czytał dwie poprzednie części i zakochał się w nich tak samo jak ja,
jeszcze przed czytaniem będzie miał pewność, że i tym razem Kiera Cass go nie
zawiedzie.
„Błędy oznaczają, że to jest rzeczywiste.”
Czytając pierwsze strony akcja
wydawała mi się toczyć tak szybko, ale prawdopodobnie odczuwałam to dlatego, że
na raz pochłaniam wiele rozdziałów, bo po prostu nie potrafiłam się od niej
oderwać. Od połowy zdawała się zwolnić, chociaż moje tempo czytania ani na
moment nie przyhamowało. Czytanie tej książki było jak przejażdżka na
rollercoasterze uczuć. Budziła we mnie tyle najróżniejszych emocji, że nieraz
zaczynałam się głośno śmiać, otwierać oczy szeroko ze zdumienia lub po prostu
zaczynałam kibicować głównym bohaterom. Autorka kilkakrotnie łamała mi serce
tylko po to, żeby za kilka stron na nowo je poskładać.
„Złam mi serce. Złam je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz z nim
robić, co chcesz, bo należy tylko do ciebie.”
Podobało mi się też to, że Kiera
Cass choć odrobinę bardziej rozwinęła wątek rebeliantów, bo dopiero po tej
części odbierałam go jako kolejny element powieści, a nie coś, co zostało
dopisane, żeby tylko urozmaicić powieść i nie ma absolutnie żadnego znaczenia
dla całości.
„Czasem jest coś, co chce się zrobić, nawet jeśli się nie musi.”
Czasami odczuwałam, jakby autorka
szczędziła nam słów. Jakby miała wyznaczony ich limit i wyrzuciła niektóre
rozwinięcia scen tylko dlatego, żeby się w nim zmieścić. Być może, gdyby jednak
postanowiła wszystko rozbudowywać, książka zamiast mieć tak wciągającą akcję,
zaczęłaby się niemiłosiernie ciągnąć. Czasami moim zdaniem były zbyt skąpo
opisane odczucia głównej bohaterki, a jej zachowania nie zawsze odzwierciedlały
to, jak w rzeczywistości powinna się czuć. Oczywiście każdy jest inny i inaczej
odbiera różne bodźce, być może, ona tak właśnie na to reagowała, choć po trzech
częściach uważałam ją za osobę dość słabą psychicznie. Możliwe, że wewnątrz
przechodziła przemianę ze zwykłej dziewczyny w przyszłą królową. Ufam w to, że
Kiera Cass doskonale wiedziała co robi, bo po tym, co przeczytałam, nie mam
żadnych powód, żeby w to wątpić. Całość wyszła jej po prostu rewelacyjnie.
„Ami, ty masz zawsze mnóstwo złych pomysłów. Dobre intencje, ale
najgorsze pomysły.”
Chciałabym móc dalej czytać o
losach Ami i Maxona, bo mimo, że są jeszcze dwie kolejne części, nie dotyczą one
już w głównej mierze tej dwójki. Może i tak jest lepiej. To tak jakby powolny
odwyk. Autorka stopniowo odzwyczaja nas od tej wspaniałej pary. Bardzo się
cieszę, że nie robi tego w drastyczny i nagły sposób, chociaż i tak z każdą
przeczytaną stroną rośnie we mnie przeczucie, że jestem coraz bliżej końca
jednej z moich ulubionych serii. Mam nadzieję, że kolejne części również będą
mi się podobały, chociaż zdaję sobie sprawę, że żaden bohater nie zastąpi mi
Ameriki i Maxona.
„To nie będzie „Żyli długo i szczęśliwie”. To będzie o wiele więcej”
Ta seria jakoś do mnie nie przemawia, chociaż początkowo bardzo chciałam ją przeczytać. Dobrze, że Tobie się podobała :)
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc również byłam do niej dość sceptycznie nastawiona, ale jak już zaczęłam czytać, to nie mogłam się od niej oderwać *.*
UsuńKocham tą serię <3 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest stron - kilk!
A do mnie ta część najbardziej przemówiła z nich wszystkich, jakie czytałam. ;) Wreszcie poczułam, że coś się dzieje i naprawdę byłam zaczarowana ta książką. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie w wolnej chwili ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Bardzo chciałaby zabrać się wreszcie za tę serię, bo słyszałam o niej wiele dobrego :D Musze zrobić napad na biblioteczkę koleżanki :D Bardzo fajne cytaty wybrałaś ^^
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Kocham całą serię, a kolejną część potraktowałam jako zupełnie inną historie, która może nie była tak wspaniała jak pierwsze 3 części, ale stanowiła ciekawą historię.
OdpowiedzUsuńnapustejstronie.blogspot.com