AUTOR: Jesse Andrews
ILOŚĆ STRON: 297
WYDAWNICTWO: Otwarte (Moondrive)
TŁUMACZENIE: Mateusz Borowski
DATA WYDANIA: 11.04.2016
Odrobina przyjaźni jeszcze nikogo nie zabiła
Postaci:
GREG
Lekko aspołeczny chłopak ze sporymi kompleksami. Nie znosi swojego liceum.
EARL
Kumpel Grega. Wspólnie produkują amatorskie filmy.
UMIERAJĄCA DZIEWCZYNA
Rachel, chora na białaczkę koleżanka Grega z dzieciństwa.
Dlaczego musisz poznać tę historię?
Brak w niej Ważnych Życiowych Lekcji, które wycisną łzy z twoich oczu. Brak Prawd o Miłości Zmieniających Życie. Ta śmiertelnie (nie)poważna książka jest zaprzeczeniem wszystkiego, co miałeś okazję ostatnio przeczytać.
O książce „Earl
i ja, i umierająca dziewczyna” dowiedziałam się i sięgnęłam po nią tylko
dlatego, że znalazła się w Moondrive Boxie. Jej tematyka niezbyt przypadła mi
do gustu, a internecie widziałam kilka niezbyt przychylnych opinii o niej, a
mimo to postanowiłam dać jej szansę.
Głównym
wątkiem książki jest marzenie dwójki głównych bohaterów Grega i Earla o
zostaniu reżyserami. Kręcą swoje (beznadziejne) filmy, których postanawiają
nikomu nie pokazywać. W międzyczasie okazuje się, że dawna koleżanka Grega zachorowała
na białaczkę, a mama zmusza go, żeby w tych trudnych dla niej chwilach stał się
jej wsparciem.
„Z ekranu wylewał się
na nich ściek, a oni rozpływali się w zachwytach.”
Na pierwszy rzut oka już
widzimy, że pomimo dość poważnej tematyki, okładka jest zbyt kolorowa, radosna,
zbyt niepoważna, tak jak i opis, który próbuje nas zachęcić do jej
przeczytania. Wydawnictwo Moondrive zawsze wydawało cudowne książki, dlatego
też ta książka również wpadła w moje ręce, tyle że odrobinę się na niej
zawiodłam. Wiedziałam, że nie będzie to nic, co położy mnie z wrażenia na
łopatki, ale miałam cichą nadzieję, że byłam w błędzie. Niestety nie zostałam
zaskoczona.
„Jestem najgłupszym z
mądrych ludzi chodzących po tym świecie.”
Po przeczytaniu stu pierwszych
stron wiedziałam niewiele więcej, niż przed rozpoczęciem czytania. Nie miałam
pojęcia, co miałoby być tym głównym wątkiem i dokąd zmierza fabuła. Jedynie
został mi przedstawiony zarys przeszłości mieszającej się z teraźniejszością w
tak zagmatwany sposób, że nie wiedziałam, w jakim czasie się znajdowałam.
Zdarzały się w tej książce
momenty, kiedy miałam ochotę ją zamknąć i jak najszybciej wyrzucić przez okno,
a mianowicie chodzi mi o to, kiedy główny bohater zwraca się do czytelnika,
zastanawiając się, jakim cudem nadal potrafimy czytać jego wypociny. To
naprawdę mnie denerwowało, a pojawiało się dość często. Częściami lektura była
nawet dobra, tak, jakby autor zapominał, że tworzy „głupią” i niepoważną
książkę. Zastanawia mnie to, czy autor książki wcielił się jednocześnie w
głównego bohatera, bo tak by wynikało z większości fragmentów, kiedy to mówi o
tym, jak strasznie napisał tę powieść. Tak, tego typu niejasności i wątpliwości
także nie wpływały zbyt korzystnie na mój komfort czytania.
„Zresztą na tej
stronie mogę napisać byle co, bo nie wierzę, żeby ktoś z was dotarł aż tutaj.”
Nie jest jednak tak, że w tej
książce zupełnie nic mi się nie podobało. Nawet, jeśli w książkach uwielbiam
czytać o bohaterach, których widok jest raczej przyjemny dla oka, to tutaj
należy się wielki plus dla autora za to, że pomimo panującej mody na doskonałe
pod każdym względem postacie, stworzył je wcale nie idealne, ale za to bardzo
realistyczne. Ale to, że były jakby żywymi osobami włożonymi miedzy kartki nie
świadczy o tym, że darzyłam ich z tego powodu sympatią. Chyba jedyną postacią,
którą polubiłam był Rachel, czyli właśnie umierająca dziewczyna. Earl był
bohaterem, który mnie denerwował samą swoją osobą, Greg natomiast swoim
zachowaniem. Nie potrafił on przyjmować komplementów, a jego ciągłe
zaprzeczania irytowały mnie niemal w równym stopniu, co wypominana przez autora
beznadziejność tejże książki.
„Właśnie dlatego
nienawidzę powieści dla nastolatków. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.”
Cieszyło mnie to, że rozdziały
były naprawdę krótkie i że szybko się je czytało, bo w innym przypadku nie
byłabym chyba w stanie przez nią przebrnąć. Przy czytaniu napotkałam się na
cytat, który również został umieszczony na magnesach dołączonych do Boxa, a
mianowicie chodzi o:
„- Obiecujesz?
- Obiecuję”
Przypominał
mi on powieść Johna Greena pt. „Gwiazd naszych wina” (której jeszcze nie miałam
okazji czytać, ale jest ona tak popularna, że większość bez jej czytania wie, o
czym ona jest)
„- Okay?
- Okay”.
Tematyka w
pewnym sensie również jest podobna, ale jestem przekonana, że autor to nie na
niej się wzorował, bo to nie była książka, która wyciskałaby łzy. Nie było to
też jednak coś, przy czym płakałabym ze śmiechu. Chociaż końcówka, o dziwo,
zważając na to, jak bardzo niepoważna jest ta książka, była smutna. Sama nie
wiem, jak ją nazwać, ale nigdy wcześniej nie czytałam czegoś choćby odrobinę
podobnego. Książka zawiera wiele faktów, które dostrzegamy na co dzień, ale
nikt z wcześniej znanych mi autorów nie pisał o tym w tak bezpośredni sposób,
zamiast tego rozpływając się w zachwytach.
„Przyjaciele to źródło kolosalnych problemów.”
„Earl i ja, i umierająca
dziewczyna” jest książką dosyć dziwną. Nie była aż tak do końca zła, ale z
pewnością nie polecam jej osobom, które wolą wyciskacze łez, czy po prostu
poważne powieści. To jest coś, co spodoba się komuś, kto jest zmęczony
czytaniem wymagających lektur i chciałby chwilę odpocząć, czytając coś, co nie
wymaga ani odrobiny myślenia.
„Najlepsze są
najprostsze rozwiązania”
Wydaje się świetną książką na wakacje, pewnie się skuszę :D
OdpowiedzUsuń