AUTOR: Colleen Hoover
ILOŚĆ STRON: 377
WYDAWNICTWO: Moondrive
TŁUMACZENIE: Piotr Grzegorzewski
DATA WYDANIA: 16.06.2014
Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.
To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans – wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej, niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.
„Hopeless” Colleen Hoover już dawno temu miałam zamiar
przeczytać, ale dopiero teraz nadarzyła się ku temu okazja. Z twórczością
autorki nie miałam nigdy wcześniej do czynienia, a ona sama kojarzyła mi się z
ogromną ilością podwojonych liter w swoim imieniu i nazwisku i zawsze miałam
problem z tym, które należy powtórzyć, a które zostawić pojedyncze. Z tego
powodu, że była to pierwsza książka tej autorki, z którą miałam styczność, był
to pewien rodzaj testu, czy jej pióro przypadnie mi do gustu. Czy Colleen
Hoover sobie poradziła z moimi wymaganiami?
„Wszystkie niepowodzenia to tak naprawdę sprawdziany, które zmuszają nas
do wyboru pomiędzy rezygnacją a podniesieniem się z ziemi, otrzepaniem się z
kurzu i stawieniem czoła sytuacji.”
Z opisu książki nie wiemy zbyt wiele o fabule. Jedyne co
możemy wywnioskować to to, że główną bohaterką jest siedemnastoletnia Sky. Poznaje
nieziemsko przystojnego Deana Holdera, który odwróci jej życie do góry nogami.
Chłopak zdaje się znać ją lepiej, niż ona sama. Ale co, jeśli ukrywa przed nią
rzeczy, które mogą bezpowrotnie zniszczyć jej życie? Czy rzeczywiście „odkrycie
prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa”?
„Czasami na nasze decyzje wpływają inne czynniki niż miłość. Na
przykład nienawiść.”
Już od samego spojrzenia na tę książkę, możemy zauważyć, a
raczej nie da się nie zauważyć jej urzekającej, pięknej, wzruszającej i ściskającej
za serce okładki. Zawsze zaskakuje mnie to, jak cudowne są okładki powieści
wydanych przez wydawnictwo Moondrive. Zaraz po okładce nasz wzrok pada na
znajdujące się z tyłu, a także na kilku pierwszych stronach opinie czytelników.
Wprowadzają nas one w nastrój zadumy, melancholii i przez nie coraz bardziej i
coraz szybciej chcemy poznać losy głównych bohaterów. A przynajmniej tak było w
moim przypadku.
„ – (…) W tej sytuacji żaden wybór nie jest dobry - (…) - Czasem możesz wybierać tylko spośród
samych złych opcji.”
Czar prysł jednak, kiedy zaczęłam czytać rozdziały książki.
Zdawały się być mało realne, a bohaterka mająca siedemnaście lat i nie
posiadająca w domu telewizora, Internetu i telefonu ze względu na opinię jej
mamy na temat technologii, wydawała się być mniej rzeczywista niż postać z
paranormalnymi mocami. Chyba właśnie dlatego, ze nie była to fantastyka, a
powieść czysto obyczajowa, spodziewałam się czegoś, co faktycznie łatwo jest
spotkać w najbliższym otoczeniu.
„Mój umysł zamiast przypomnieć sobie straszliwą prawdę, wolał trzymać
się nieszkodliwych kłamstw.”
Styl autorki był na tyle prosty, że czytało się jej powieść
naprawdę szybko, a zarazem był idealnie dopasowany do fabuły. Nie używała ona
wielu wyrafinowanych zwrotów, bo w końcu jest to książka o nastolatkach.
Pierwsze moje wrażenie, czyli to, po przeczytaniu mniej więcej połowy było czymś
w stylu: całkiem niezła, ale w sumie nic nadzwyczajnego. I myślę, że tak by
zostało, gdyby autorka nagle nie zaczęła podsuwać nam coraz więcej podpowiedzi
i usprawiedliwień na zachowania bohaterów, a także odizolowanie Sky od
wszelkiej technologii. Każdy element układanki wskakiwał na właściwe miejsce,
układając wszystkie wątki w odpowiedniej kolejności.
„Wolę już raczej nic nie czuć, niż pozwalać, by nienawiść i smutek
zżerały mnie od środka.”
Bohaterowie myślę, że byli dość dobrze wykreowani, bo bez
problemu po opisie ich zachowania byłabym w stanie odgadnąć, o kogo chodzi.
Holder wydaje się być chłopakiem ideałem. Niesamowity wygląd, plotki, które
krążą na jego temat, a także burzliwa natura. Kiedy zgramy wszystkie fakty o
nim w całość, na pierwszy rzut oka wydaje się być poza swoim wyglądem
chłopakiem nieidealnym, a jednak cały czas miałam go przed swoimi oczami, jako
bohatera w każdym stopniu doskonałego. Jego wady stawały się zaletami, a jego
zachowanie zamiast odstraszać, przyciągało. Sky w pewnym sensie jest do niego
podobna. O niej także krążą plotki, jednak w moim odczuciu o wiele gorsze niż
te odnośnie Deana. I choć to wokół nich rozgrywa się cała akcja, autorka dobrze
też nakreśliła postacie drugoplanowe, czyli niecierpiącą technologii Karen oraz
Six, która irytowała mnie odrobinę swoim zachowaniem, bo była postacią dość
specyficzną.
„Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym
więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć.”
Podobało mi się to, że książka poruszała tematykę nie tylko
wchodzenia w dorosłość, ale także zmagania się z problemami z przeszłości,
zaufaniu do otaczających nas ludzi, którzy mimo, że wydają nam się najbardziej
szczerymi osobami, nie zawsze mówią prawdę.
„W dzieciństwie do tego stopnia wierzy się, że wszyscy dorośli są
uczciwi i prawdomówni, że nie kwestionuje się ich słów.”
Gdyby autorka nie stworzyła tak wzruszającego zakończenia,
przy którym w moich oczach zalśniły łzy, zdecydowanie moja ocena zostałaby
taka, jak przy połowie książki. Powieść jest naprawdę ciekawa i warta uwagi, ale
nie była idealna, ale może faktycznie nie mogła taka być. Takie odczucie
sprawia, że chociaż na początku uważałam ją za mało realną, to faktycznie stała
się odzwierciedleniem czasami strasznej rzeczywistości. Powieść moim zdaniem
idealnie nadaje się dla osób wrażliwych i lubiących uczuciowe książki i myślę,
że dobrą grupą odbiorców będą osoby ze szkół średnich, a także starsze, ze
względu na to, że bohaterowie wchodzą w dorosłość, a ich problemy rzeczywiście
do łatwych nie należą. „Hopeless” zainteresowało mnie na tyle, że naprawdę
chętnie przeczytam ją z punktu widzenia Holdera w „Losing Hope”. Jeśli nie
boisz się uronić kilku łez, to ta książka naprawdę może cię zainteresować.
„Nie możesz się wściekać z powodu prawdziwego zakończenia. To na
sztuczne happy endy powinnaś się wkurzać.”
Właśnie czytam tę książkę. Przypadkowo wpadła w moje ręce i od razu zaczęłam czytać. Jak na razie kocham ją i nienawidzę jednocześnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com
Nie znam jeszcze twórczości Colleen Hoover i przez długi czas nie chciałam poznawać, ale jakoś ostatnio naszła mnie chęć przeczytania jakiejś książki tej autorki ^^ Jednak chyba zacznę od "Maybe someday", bo po prostu fabuła wydaje mi się ciekawsza od "Hopeless" ^^
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa książek autorki tym bardziej, że za mną tylko Maybe someday.
OdpowiedzUsuńNigdy nie sięgałam jeszcze po twórczość Colleen Hoover, chociaż mam na swojej półce ,,Hopeless" i w najbliższym wolnym czasie zamierzam ją przeczytać. Cieszę się, słysząc Twoją całkiem pozytywną opinię o tej książce, bo czytałam raczej niepochlebne opinie o niej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z booksofsouls.blogspot.com
Mnie się podobała przez cały czas :) Chociaż te zachwycanie się klatą Holdera i samym nim na początku mi przeszkadzało, przyznaję. Ale jako całokształt z zaskakującym zaskoczeniem - super :)
OdpowiedzUsuń