TYTUŁ: Macho. Instrukcja obsługi
AUTOR: Andrzej Gryżewski i Artur Górski
ILOŚĆ STRON: 240
WYDAWNICTWO: Prószyńskie i S-ka
DATA WYDANIA: 16.07.2019
Sztuka
kochania wywołała falę kontrowersji wśród czytelników w 1989 roku. Sztuka obsługi penisa, wywodząca się
właśnie z pomysłu Michaliny Wisłockiej, ale skierowanej raczej do męskiego
grona, a może zwracająca uwagę na męskie potrzeby, zaistniała w 2018. Rok
później przyszedł czas na nową powieść twórcy wyżej wspomnianej książki. Tym
razem jest to Instrukcja obsługi macho. I
nie wiem, z czego wynika ten fakt, ale mało kto w ogóle o niej słyszał, choć
wydana została w wydawnictwie dość popularnym, na dodatek w bardzo ładnej i
estetycznej formie.
Nie mogę jednak zapomnieć o tym, że
jest to książka autorstwa dwóch panów. Oprócz seksuologa, Andrzeja Gryżewskiego,
do jej tworzenia włączył się również Artur Górski – dziennikarz, historyk, a
także autor głównie znany z serii książek o polskiej przestępczości, służbach
specjalnych i mafii. Połączyli swoje siły i wspólnie stworzyli coś, co niestety
tylko w teorii miało być instrukcją. Wyszedł z tego zwyczajny, choć na wysokim
poziomie, wywiad.
W książce nie znajdziemy ogólnych
faktów. Nie dostaniemy żadnej recepty, ani nawet zdefiniowanego pojęcia Macho. Nic z rozmowy nie jest
wyszczególnione. Nie będzie tu cytatów wartych zapamiętania, które można użyć,
kiedy stanie się twarzą w twarz z takowym samcem alfa. Takowym, bo jest on nim
tylko z postawy, którą chce się upodobnić do prawdziwego przywódcy. Zrobi
wszystko, żeby być na szczycie, żeby go podziwiano, a kobiety ustawiały się do
niego w kolejkę. A skoro z całości książki wynika taki pejoratywny wniosek,
dlaczego płeć żeńska dalej daje się na to nabrać? W tej instrukcji panie nie
znajdą odpowiedzi, jak nie złapać się w pułapkę maczyzmu. Za to przedstawiony
zostanie jej macho w najprawdziwszej postaci wraz ze stwierdzeniem, że
większość to tylko podrabiańcy, którzy rzeczywiście wcale tak świetnie nie
radzą sobie ze swoją seksualnością. Nie zmienia to jednak faktu, że samo takie
złudzenie jest na tyle pociągające, że wszystkie wady przestają mieć dla nich
znaczenie. Dla nich, czyli dla partnerek samców alfa, chociaż takie związki
zazwyczaj dobrze się nie kończą.
Czego mi zabrakło? Wiedzy bardziej
naukowej. Konsekwencji wiązania się z osobnikiem macho. Kwestii psychologicznych,
połączeń przyczynowo-skutkowych. Większego uogólnienia. Publikacja ta opierała
się bowiem na przykładach. Na poszczególnych grupach macho i tym, jakie są
zasady ich działania. Do czego najczęściej to się sprowadzało? Do tego, że ci
panowie może i mają najlepszy samochód na dzielnicy, chodzą wyprostowani z
dumnie podniesioną głową, nie oszczędzają na swoich partnerkach i nie stronią
od ryzyka, ale tak naprawdę mimo wielu kochanek mają problemy z potencją, brak
im pewności siebie i najchętniej to w ogóle nie wychodziliby z domu, żeby iść
na pokaz walki bokserskiej, ale chęć pokazania się z jak najlepszej strony jest
zbyt silna, więc wychodzą ze swojej strefy komfortu robiąc coś tylko i
wyłącznie pod publikę, żeby tylko nie stracić w ich oczach.
Co było najlepszą częścią tej
książki? Zdecydowanie narracja. Widać, że obydwaj panowie świetnie posługują
się językiem, a przez ich rozmowę dosłownie się płynie. Cięte riposty, trafne
spostrzeżenia, nuta humoru i znajomość faktów politycznych, historycznych oraz
aktualnych trendów, to wszystko sprawia, że chce się ich tak po prostu czytać i
czytać przez jeszcze kilka, kilkadziesiąt, kilkaset stron. Pytania i odpowiedzi
tworzyły jedną całość w taki sposób, że doskonale było widać nić porozumienia
między autorami. Działali w tym samym teamie i uzupełniali siebie nawzajem.
Czasami słucha się w telewizji
jakiegoś wywiadu i mimo, że niewiele on wnosi do naszego życia, nie czuje się
znużenia słuchaniem go. Tak samo było w tym przypadku. Absolutnie się nie
nudziłam przy czytaniu, ale kiedy zamknęłam książkę, poczułam niedosyt. Czegoś
mi brakowało. Miałam wrażenie, że przeczytałam zaledwie wstęp, który miał nas w
jakiś sposób wprowadzić do głębszych rozważań na temat tej dość licznej grupy
osób. Jedyne co zostało to ogromna bibliografia, do której Andrzej Gryżewski
nas odsyła, dzieląc ją na trzy grupy, w zależności od tego, z jakiej dziedziny
chcemy się podszkolić: męskości i
seksualności (dla osób niezwiązanych z tym tematem w sposób zawodowy, czyli do
odbiorców właśnie tej pozycji), a także dział z seksuologii oraz psychoterapii.
Chociaż mam do tej książki mieszane
uczucia, to ze względu na lekkość czytania i fakt, że mimo wszystko coś tam w
głowie po jej lekturze zostanie, a może także trochę zmusi do refleksji nad tym
tematem, to jeśli ci dwaj panowie wydaliby razem coś jeszcze, z pewnością po to
sięgnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz