TYTUŁ: Nerve
AUTOR: Jeanne Ryan
TŁUMACZENIE: Donata Olejnik
ILOŚĆ STRON: 295
WYDAWNICTWO: Dolnośląskie
DATA WYDANIA: 31.08.2016
ZA MOŻLIWOŚĆ POZNANIA HISTORII VEE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU DOLNOŚLĄSKIEMU!
Nad takim pytaniem Vee, główna bohaterka powieści Jeanne
Ryan, powinna się zastanowić o wiele dłużej, niż miało to miejsce. Ale wśród
ludzi zdarza się, że najpierw się coś robi, później myśli. Zwłaszcza, czy w grę
wchodzi wiek dojrzewania, atrakcyjne nagrody i miłość, a właściwie uczucie
zazdrości i odrzucenia, jakie niekiedy ona wywołuje. Tu nie było inaczej. Bo co
miała zrobić nastoletnia Vee, żeby wyjść z cienia przyjaciółki, którą jest
zachwycony jej wymarzony chłopak? Tylko czy naprawdę ktoś taki jak on jest wart
ceny, jaką przychodzi zapłacić dziewczynie za udział w grze?
Zapewne większość z was słyszała o trylogii Suzanne Collins,
a mianowicie o Igrzyskach śmierci. Być
może część z was miała okazję ją przeczytać lub chociaż widzieć jej
ekranizację. Schemat tej powieści jest podobny. Nie wiem, czy autorka
inspirowała się twórczością koleżanki po fachu, czy też jest to zbieg
okoliczności, który tylko mi skojarzył się z ów powieścią. Nie mamy tu do
czynienia z tyraniczną władzą, która zmusza młodzież do walki o śmierć i życie.
Tu bowiem młodzi ludzie sami się na to piszą (Ale przecież i w Igrzyskach część
sama pchała się do walki). Skuszeni atrakcyjnymi nagrodami podejmują się coraz to
nowszych wyzwań, które zaliczają się do absurdalnie niemądrych i bezsensownych.
Czy zawodnikom uda się wytrwać do końca gry? Czy w obliczu niebezpieczeństwa,
jakie może ich czekać będą w stanie podjąć słuszną decyzję i zrezygnować, zanim
będzie za późno?
Za tę książkę zabierałam się już od bardzo, bardzo dawna. Byłam pewna, że tematyka nie będzie oklepana i warta uwagi. Sam fakt, że została ona zekranizowana zachęcał mnie do tego, żeby ją przeczytać. Ale była to jedna z niewielu książek, do których miałam kilka podejść. Za każdym razem kończyło się na przeczytaniu prologu. Rada dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji jej czytać: Nie zniechęcajcie się początkiem! To zdecydowanie najsłabsza, a zarazem najbardziej dopracowana część książki. Brzmi absurdalnie? Autorka we wstępie obdarza nas pięknymi zdaniami, napięciem, emocjami, które wręcz buzują z bohaterki, ale… nic z tego nie wynika. Nie rozumiałam tego wstępu dopóki nie wgryzłam się w dalszą część. Prolog jest całkowicie oderwany od historii głównych bohaterów i byłoby to całkowicie w porządku, zważywszy na to, jaką funkcje prolog ma pełnić. Uważam jednak, że autorka zostawiła nam zbyt mało informacji, wrzucając nas w przypadkowo wybrany wycinek przeszłości wykreowanego przez nią świata. Ponadto, Jeanne Ryan od razu przeskakuje z narracji trzecioosobowej, do tej z punktu widzenia Vee, głównej bohaterki, co już całkowicie potrafi namieszać w głowach i sprawić, że czytelnik zacznie się gubić.
Załóżmy, że jednak udało się wam w końcu przebrnąć przez
pierwsze zaledwie czternaście stron (wiem, niewiele, ale mimo wszystko przeskok
między scenką z Abigail na narrację Vee sprawił, że książka trafiała z powrotem
na półkę). Poznajemy nastoletnią dziewczynę, która od początku stoi w cieniu
swojej przyjaciółki. Jakby tego było mało, chłopak, w którym jest na zabój
zakochana, zamiast nią, interesuje się ów blond pięknością, znajdującą się
zawsze w centrum wszystkich wydarzeń. Czy więc decyzja Vee o podjęciu wyzwania
i udowodnienia wszystkim, że nie jest tylko szarą myszką, która nie ma odwagi,
żeby stanąć w świetle reflektorów, jest niezrozumiała? Ale czy nie spodziewamy
się po niej trochę oleju w głowie, że w przypadku kolejnych wyzwań
wyciągających ją ze strefy komfortu, zadecyduje o rezygnacji z gry? Jedyne, co
mogę wam jeszcze zdradzić o bohaterach to to, że nikt nie jest taki, jak nam
się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie jest to zrobione w wybitny sposób, ale
zwłaszcza jedna postać i jej zdemaskowanie niesamowicie mnie zaskoczyło (czy
ktoś z osób, które już czytały, zgadnie o kogo mi chodzi?).
Autorka miała genialny pomysł na to, żeby nakreślić problem zwłaszcza młodzieży i ich przywiązania do internetu i wszelkich wyzwań, challengy i zabaw, które niekiedy doprowadzają do katastrofy. I choć nie jest to bestseller na miarę wspomnianych przeze mnie Igrzysk śmierci, wszystkie aspekty powieści zrealizowała w sposób… poprawny. Książka jest napisana dobrze i choć dialogi bohaterów niekiedy wydawały się nieco infantylne, to nie możemy zapominać, że bohaterami są nastolatkowie. Być może odebrałam tę książkę w ten sposób dlatego, że przyzwyczaiłam się do czytania powieści typowo new adult, a tu mamy do czynienia z typową młodzieżówką.
Czy uważam więc, że warto było wracać do niej tyle razy,
żebym w końcu doczytać ją do końca? Zdecydowanie. Chociaż w niektórych
miejscach coś mi nie grało w stylu pisania, sam pomysł zasługuje na to, żeby
się pochylić nad tą powieścią i przemyśleć poruszane w niej kwestie. Poza tym
samo zakończenie sprawiło, że opadła mi szczęka, a emocje zamiast spaść, znowu
wzrosły. Polecam tę książkę dosłownie wszystkim. Od nastolatków do dorosłych.
To pozycja, którą powinna poznać każda osoba wchodząca w dorosłość, jak i
rodzice swoich dorastających dzieci. Bo ta książka pokazuje, że
niebezpieczeństwo nie tylko czyha tam, gdzie się tego spodziewamy. Czasami
ludzie, świadomie decydują się na krok, który może mieć nieprzewidziane i
bardzo niebezpieczne konsekwencje.
Film bardzo mi się podobał, ale książki jeszcze nie czytałam :( Mam nadzieję, że za jakiś czas po nią sięgnę :) To nic, że nie jest doskonała - ważne, że dostarcza emocji!
OdpowiedzUsuńCzytałam i oglądałam, totalnie różnią się od siebie i chyba bardziej podoba mi się film, ponieważ nie cierpię otwartych zakończeń, a w książce takie nam zaserwowano :(. Boskie zdjęcie! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Dziękuję *.* Recenzja filmu ukaże się niedługo na blogu, bo także jestem po jego seansie :)
Usuń