wtorek, 28 lipca 2015

"Elita" Kiera Cass

TYTUŁ: Elita
AUTOR: Kiera Cass
SERIA: Selekcja #2
ILOŚĆ STRON: 328
WYDAWNICTWO: Jaguar
TŁUMACZENIE: Małgorzata Kaczarowska
DATA WYDANIA: 21.05.2014




Drugi tom "Rywalek". Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć. Ami i książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu. 





 Gdy America po raz pierwszy stanęła w pałacu, obok niej znajdowały się trzydzieści cztery inne dziewczyny, a ona czuła się bardzo zagubiona. Teraz razem z nią jest ich tylko sześć, ale jej wcale nie jest łatwiej z podjęciem wyboru, czy chce zostać żoną Maxona, a tym samym księżniczką Illei. Czy poradzi sobie z tym zadaniem, czy też woli wrócić do domu, zapomnieć o przystojnym księciu i ułożyć sobie życie z Aspenem, który być może niedługo także wróci do normalnego, starego życia.

Ogólny wątek jest właściwie taki sam, jak w poprzednim tomie, nadal trwają eliminacje, a książę Maxon musi wybrać tą jedyną, z którą chce spędzić resztę życia, ale co jeśli on już wybrał, a to on, nie jest do końca pewna, czy jest na to wszystko gotowa? Najbardziej logicznym rozwiązaniem i najmądrzejszym jest utworzenie planu B, znalezienie kogoś, kto gdyby America nie zgodziła się na zostanie żoną Maxona i księżniczką Illei, zajęłaby jej miejsce. Dlaczego zatem, działania Maxona tak bardzo mnie denerwowały, skoro on od początku był zdecydowany kogo chce mieć przy swoim boku do końca życia i zdawało się, że nigdy nie zmienił co do tego zdania?

Zdaję sobie sprawę, że wszystko skomplikował przyjazd Aspena do pałacu, bo gdyby on się tam nie zjawił, to Americe udałoby się o nim zapomnieć, a przynajmniej zagłuszyć uczucia, jakie do niego czuje, a wtedy nic nie stało by na przeszkodzie, żeby wyjść za Maxona.

Ta książka była słabsza od poprzedniej głównie z powodu tego, że było za dużo Aspena. Lubiłam go tylko wtedy, kiedy Ami była pewna, a przynajmniej jej się tak zdawało, że to Maxona kocha. Jednak za szybko zmieniała zdanie. Rozumiem, że mogło jej być trudno, zwłaszcza, że z Aspenem byli ponad dwa lata parą, ale gdyby wtedy nie przyjechał do pałacu, to wszystko byłoby o wiele mniej skomplikowane.
Maxon również w tym tomie się zmienił i choć niektóre momenty w tej książce były cudowne i najchętniej czytałabym je w kółko, tak jak w kółko słucham piosenek, które wpadną mi w ucho, to jednak moim zdaniem czasami poświęcał głównej bohaterce zbyt mało swojej uwagi, choć wiem, że i ona czasami sprawiała wrażenie, że tego nie chce.

Denerwowała mnie także obecność jeszcze jednej osoby, a była nią Kriss. Maxon zdecydowanie poświęcał jej zbyt dużo uwagi, nawet jeśli America nie była pewna swoich uczuć, to takie zachowanie księcia Maxona na pewno jej nie pomagały podjąć decyzji. Szczerze powiedziawszy w „Elicie” o wiele mniej irytowała mnie obecność Celeste od Kriss. Co oczywiście jeszcze dwukrotnie się zmieniło, gdzie Celeste denerwowała mnie tak samo jak Kriss, a ostatecznie to ta druga powinna według mnie jak najszybciej zniknąć z pałacu, choć nie była zła ze względu na charakter, ale raczej wolałam widzieć Maxona rozmawiającego i poświęcającego całą swoją uwagę wyłącznie Ami, aniżeli jakiejkolwiek innej dziewczynie.

Jedyną rywalizującą dziewczyną, oprócz Ami, którą naprawdę polubiłam była Marlee. W połowie książki wydarzyło się jednak coś bardzo wstrząsającego zarówno dla głównej bohaterki, jak i dla czytelnika. Mogliśmy też zobaczyć jak bardzo łaskawy był książę Maxon, mimo wcześniejszych zarzutów, że nic nie zrobił.

W tej części dowiedziałam się naprawdę sporo rzeczy o jednym z bohaterów, który choć bardzo ważny, gra poboczną rolę w tej powieści. Chodzi oczywiście o króla, który odkrywa swoje prawdziwe ja, takie, którego nikt z nas wolałby nie zobaczyć.

Pozostaje jeszcze kwestia szczerości między dwójką bohaterów. America zdaje się do końca nie ufać księciu Maxonowi, a to pewnie ze względu na to, że w pałacu jest jeszcze pięć, a później cztery, innych kandydatek. A może przez to, że sama nie wie komu ma bardziej zaufać: Maxonowi czy Aspenowi? Myślałam, że będą ze sobą w stu procentach szczerzy, bo nie lubię, gdy w książkach spotykam się z jakimiś niewyjaśnionymi sprawami między główną parą bohaterów. Ile bohaterowie sobie nawzajem powiedzieli, a z iloma sprawami chcą zmierzyć się samemu dowiecie się podczas lektury.

Czytając „Elitę” sama czułam emocje, jakie towarzyszyły głównej bohaterce. Jeśli America była czymś zdenerwowana, to ja także obawiałam się tym co będzie. Oczywiście nie we wszystkich momentach, bo z niektórymi zachowaniami dziewczyny się po prostu nie zgadzałam.

Uwielbiam styl autorki. Jej książek się nie czyta, je się pochłania, przynajmniej ja tak miałam. Nie mogłam się oderwać choćby na moment. I wiem, że gdyby wyszła kolejna książka tej autorki (nie wchodząca w skład serii „Selekcja”) i gdyby jej tematyka mnie zaciekawiła, bez najmniejszego wahania sięgnęłabym po nią.

Oprawa wizualna zdecydowanie bardziej podobała mi się w pierwszej części. Suknia, którą widzimy na okładce „Elity” jest po prostu mniej ciekawa i taka jakby… nijaka. Ma bardzo dziwny krój, a biorąc pod uwagę, jakie piękne kreacje występowały w książce, liczyłam na coś bardziej delikatnego, romantycznego, pięknego i przy czym można powiedzieć: WOW.

„Elita” jest moim zdaniem gorsza od pierwszej części, przez to, o czym pisałam wyżej. Myślałam, że sprawy ułożą się trochę inaczej, ale i tak zakończenie nie rozczarowało mnie aż tak mocno, bo naprawdę mogło być dużo, dużo gorzej. Nie była to powieść zła, bo przeczytałam ją naprawdę bardzo, bardzo szybko i choć niestety nie mogę dodać jej do listy ulubionych, to nie sprawi ona, że zniechęcę się do kolejnych tomów, bo zamierzam przeczytać je jak najszybciej się da i mam nadzieję, że pod koniec ostatniej części, będę mogła powiedzieć, że to była jedna a lepszych serii, które miałam okazje przeczytać. Naprawdę nie winię autorki za to, że tak pociągnęła te wszystkie sprawy, bo jestem przekonana, że gdyby wszystko było takie idealne, to powieść była by po prostu nieciekawa i mogłaby się szybko znudzić. Mam nadzieję, że kolejną część będzie mi się czytała tak przyjemnie, jak dwie pierwsze i że będę miała okazję się o tym przekonać w najbliższym czasie.

10 komentarzy:

  1. Chyba nie jest to pozycja dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ''Rywalki'' już od dłuższego czasu przeczytane, natomiast ''Elita'' czeka i czeka i czeka... I jeszcze sobie poczeka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podczas czytania "Elity" trochę się nudziłam, ale tylko odrobinę. Mnie też bardziej podobała się pierwsza część. Może dlatego, że sama byłam zafascynowana pałacem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę czytałam i jest chyba najlepszą z pierwszych trzech części. Nie wiem ja następczyni, bo nie miałam okazji jeszcze jej czytać, ale mam nadzieję, że będzie równie dobra, co pozostałe książki :)
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja niestety nie miałam jeszcze możliwości zapoznania się z żadnym tomem tej serii, ale z pewnością kiedyś nadrobię te zaległości, bo seria mnie szalenie ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz książki, w których nie brakuje miłości to ci gorąco polecam :)

      Usuń
  6. "Elita" rzeczywiście nieco obniżyła loty, ale i tak mi się niesamowicie podobała. ;)

    porozmawiajmy-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. "Elita" jest według mnie słabsza od poprzedniczki. Jednak i tak jest dużo lepsza od Następczyni która jest dla mnie klapą na całej lini :P
    Pozdrawiam :)
    In Bookland

    OdpowiedzUsuń
  8. Ami w tej części mnie irytowala ale to nie zmienia faktu że uwielbiam ta serię i muszę szybko wziąć się za Elitę :*
    Zapraszam do mnie dobraksiazka1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. W moim przypadku "Elita" to absolutnie ulubiona część. Najwięcej się w niej działo, no i chyba tylko tutaj miały miejsce jakieś niespodziewane zdarzenia - kilka rozwiązań fabularnych naprawdę mnie zaskoczyło, no i bardzo mi się spodobało. :)

    OdpowiedzUsuń