TYTUŁ: Skandal
AUTOR: Katarzyna Nowakowska
WYDAWNICTWO: Burda Książki
ILOŚĆ STRON: 279
DATA WYDANIA: 15.04.2020
Za możliwość przeczytania tej książki przed premierą dziękuję Katarzynie Nowakowskiej oraz Wydawnictwu Burda Książki!
Po królowej dramatów przyszedł czas na skandalistkę. Tak, dobrze widzicie. Znana Wam K.N. Haner
ukazała się z nową powieścią i tym razem pod własnym nazwiskiem. Jednak czy to
była jedyna zmiana, która nastąpiła w jej pisarstwie, czy też odnotowałam ich
więcej, przekonacie się za chwilę.
Rozpieszczona córeczka tatusia i
angielski arystokrata. Banalnie brzmiące połączenie, które… wbrew pozorom tylko
tak brzmi. Bowiem wcale nie dostajemy zapatrzonej w siebie wchodzącej dopiero w
dorosłe życie bohaterki. I wcale nie dostajemy dżentelmena arystokraty. Julia
nie jest femme fatale, a James okazuje się wcale nie być takim nudziarzem,
jakiego widzimy w oczach głównej bohaterki. Dlatego uważam, że opis z tyłu
pochodzi od zupełnie innej książki i cieszę się, że przeczytałam go dopiero po
przyswojeniu lektury. Mogłabym się pod tym względem bardzo rozczarować.
Julia… bohaterka z nadwagą, brakiem
pewności siebie i usilną chęcią dorównania swojej idealnej siostrze. Za wszelką
cenę chce być taka jak ona, profesjonalna w tym, co robi. Pięć razy na minutę
zmienia zdanie, chcąc wszystko rzucić, a po otrzymaniu jednego komplementu jej
pewność siebie wręcz szybuje w górę. Femme fatale w łóżku? Mimo, że bohaterka
nie bała się seksu, to miałam wrażenie, że po prostu była ciekawa swoich
przeżyć. Jej myśli często gryzły się z czynami. A mimo tego Julia wcale mnie
nie irytowała, jak to ma miejsce w większości powieści z niezdecydowanymi
bohaterkami. Chwilami nawet jej zachowanie było zabawne, ale sprawiało, że
chciałam dowiedzieć się więcej o jej dalszych losach i tego, co, z pozoru (nie)idealnej
dziewczynie, się w końcu uda.
James… ilu to już mieliśmy w
książkach bogatych dupków, którzy nie widzieli więcej niż czubek własnego nosa?
A potem chcieli udowodnić w łóżku, kto rządzi? Nic bardziej mylnego. Angielski
arystokrata jest skryty w sobie, nieprzewidywalny i nikt nigdy nie wie o czym
akurat myśli. Przy bliższym poznaniu kotara gburowatości opada, ale pozostaje
pytanie, co jest jego motywem. Po przeczytaniu ostatnich stron odpowiedź na to
pytanie nurtuje jeszcze bardziej.
Julia i James. Związek, który nie ma
prawa się udać. On jest jej szefem, a ona… choć na początku tylko udawała swoją
rolę w tej grze, zaczęła za bardzo się angażować. Z tego związku może wyniknąć
tylko… skandal.
Ale zostawmy treść na bok, żeby Wam
czegoś przypadkiem nie zaspojlerować. Sami będziecie mieć frajdę odkrywając
kolejne kroki ich relacji. Teraz chciałabym jednak zwrócić uwagę na
całokształt. Skandal, to maksimum
formy przy minimum treści. A bardziej szczegółowo mówiąc – było tu dużo seksu,
jak na erotyk przystało. Choć momentami mi się wydawało, że był on tam tylko
dla reguły, nie wnosił nic ponadto, że po prostu był. Równie dobrze i bez niego
w życiu bohaterów niewiele by się zmieniło. Po przeczytaniu niecałych trzystu
stron miałam wrażenie, że o głównej bohaterce wiedziałam tylko to, że lubi
odgrywać role i że jej stosunki z pozostałymi członkami rodziny są
nie najlepsze. O Windstorze w sumie wcale nie wiemy wiele więcej. Do końca
powieści właściwie mamy poczucie, że nie do końca została wyjaśniona kwestia,
czym dokładnie główni bohaterowie się zajmują w pracy. Ona po prostu się
przewijała, była przyczyną ich poznania. Nic poza tym.
Jednak chyba właśnie to sprawiało,
że przez książkę się wręcz płynęło. Strona za stroną, rozdział za rozdziałem.
Nie odczuwało się znikającego pod palcami papieru do czasu, aż nie zamknęliśmy
przeczytanej już książki. Zniknęły rozrywające na pół serce dramaty, które tak
dobrze znaliśmy z poprzednich książek K.N. Haner, przez co mogłam odetchnąć z
ulgą. Ta książka zdecydowanie nie wywoływała palpitacji serca, co dla mnie było
wielkim plusem. Nie jestem pewna, czy autorce do końca udało się zrealizować
koncepcje bohaterów, bo ja biorąc ją do ręki, wyobrażałam ich sobie bardziej
wyzwolonych. Odważnych, bez blokad. Uważam jednak, że tacy, których dostaliśmy
byli równie ciekawi, a Julia tak bardzo ludzka, że aż ciężko byłoby się z nią w
którymś z aspektów nie identyfikować.
Koniec końców Skandal jest powieścią poprawną, miłą do czytania, z zaskakującą
końcówką, chociaż niesamowicie krótką, co zapewne zostało zatuszowane dużą
czcionkę, interlinią i szerokimi marginesami. Nie zdążyłam się zżyć z
bohaterami, niestety. Czy sięgnę po kolejną część, którą autorka obiecała swoim
czytelnikom? Zapewne tak, bo mimo wszystko spędziłam przy niej naprawdę
przyjemne kilka godzin i muszę przyznać, że troszkę mnie ciekawi, czy moja
wizja kontynuacji ich historii się sprawdzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz