TYTUŁ: Drwal. Miłość, która narodziła się z natury
AUTOR: K.N. Haner
WYDAWNICTWO: EditioRed
ILOŚĆ STRON: 288
DATA WYDANIA: 27.05.2019
Za możliwość poznania historii przystojnego drwala i zagubionej dziennikarki dziękuję Wydawnictwu EditioRed oraz autorce - K.N. Haner!
Kolejne podejście do twórczości K.N. Haner, która za pierwszym razem zostawiła u mnie mieszane uczucia. Jak mówi okładka Królowa Dramatów w nowym wydaniu. Chciałabym się zgodzić z tym stwierdzeniem, ale czy na pewno tak jest?
To, co zawsze mnie zachwyca w
książkach tej autorki, to okładki. Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że
jedne z ładniejszych na polskim rynku wydawniczym. Od razu lepiej się sięgać po
coś, co jest ładnie ubrane. Więc
sięgnęłam. Szybko przekonałam się, że autorka zaserwowała mi niemal to samo, co
w Zapomnij o mnie, ale w innej szacie
graficznej. Dlaczego więc pojawiło się stwierdzenie, że jest to nowe wydanie?
Naprawdę nie mam pojęcia. Kiedy wczytałam się w zaserwowaną przez autorkę
historię Jasona i Sam, czułam się tak, jakby bohaterowie Zapomnij o mnie przed wystawieniem nowej roli tylko zmienili
kostiumy. Reszta została taka sama. No może nie taka sama, ale łudząco podobne
wątki sprawiały, że miałam już o bohaterach wyrobione odgórnie zdanie. Lekko
denerwująca bohaterka, która niby chce zmienić swoje życie, ale tak naprawdę
najchętniej nic by nie zmieniała. No i bohater, który chce zbawić świat, a
dokładnie to chce uratować wspomnianą wcześniej Sam. Ja sama w pewnym sensie
zajmuje się twórczością pisarską, więc wiem, jak kuszące jest pisanie wątków i
poruszanie problemów, które chcemy przedstawić za każdym razem w innej formie.
Jednak dla czytelnika, może się to okazać odgrzewanym kotletem, zamiast ulubionym
daniem kosztowanym po raz kolejny. Zwłaszcza, jeśli czytamy którąś z kolei
książkę tego samego autora, a wątki napisane są w tym samym stylu, tylko w
nieco innej otoczce. Jestem przekonana, że można by wypisać długą listę
podobieństw występującą w tych dwóch powieściach tej autorki. Pytanie tylko po
co? Bo w książce są też drobne różnice, które sprawiają, że mimo wszystko, to
nie jest sparafrazowana poprzednia powieść, a odrębna książka, która stanowi
całość sama w sobie. I właśnie na niej teraz się skupię w oderwaniu od
porównywania jej do Zapomnij o mnie.
— Po prostu jesteśmy przeciwnościami,
Sam. Ja wodą, ty ogniem. Potrafię ugasić pożary w twojej głowie.
Od samego początku w oczy rzuca nam
się główny bohater. Ciężko przeoczyć przystojnego drwala, choć ukrywa się
głęboko w lesie w swojej małej samotni. Od razu można zauważyć, że jest to
dojrzały mężczyzna. Dojrzały z zachowania, bo nadal jednak jest dość młody. A
mimo wszystko jedna dziewczyna sprawiła, że podjął odważną decyzję o wyjechaniu
z daleka od wszystkich. Odciął się od rodziny, przyjaciół, od dobrze znanego mu
świata, żeby nie pozwolić więcej się zranić. Podjął też decyzję, że więcej
nikogo nie pokocha. Że żadna dziewczyna nie skradnie jego serca. I jak możecie
się domyślić, udawało mu się do dnia, kiedy u jego progu nie stanęła Sam,
dziennikarka, która za wszelką cenę chciała dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
Nie wierzycie w przeznaczenie? Jak zatem wytłumaczycie to, że akurat wtedy
pogoda postanawia zatrzymać tę dwójkę razem? Że w ten sposób zbliżają się do
siebie i choć Jason zarzekał się, że nikomu nie pozwolić wejść do jego serca,
Sam się to udało. Dziewczyna ta jednak skrywa tajemnicę, która nie raz namiesza
w życiu tej dwójki, a konsekwencje jej przeszłości, od której chce się odciąć,
mogą być wręcz katastrofalne. Czy jednak dzięki miłości, jaka się między nimi
nieśmiało rodzi, zdołają pokonać wszelkie przeciwności?
— Czasami nie powinniśmy spełniać oczekiwań
osób, które mają problemy same ze sobą.
Oczywiście nieśmiało należy w tym przypadku rozumieć z przymrużeniem oka.
Dlaczego? Bo to nieśmiale znaczy, że
już po kilku dniach nie widzą poza sobą świata. Mimo tego, że każde z nich w
swoim życiu przeszło coś, co w pewnym sensie pozbawiło ich wiary w udaną
miłość. I mimo tego, że ta historia równie dobrze mogłaby się wydarzyć na
przestrzeni roku, autorka ścisnęła to do kilka dni, jednak zrobiła to w taki
sposób, że tylko przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że to wszystko dzieje
się za szybko. W pozostałych momentach absolutnie nie raziło mnie to w oczy.
Sposób w jaki rodziło się między nimi uczucie był przedstawiony słodko, ale
stanowczo. Szybko, a zarazem niesamowicie drobiazgowo, w dobrym tego słowa
znaczeniu. Atmosfera między nimi, a także ta, która towarzyszyła głównemu
bohaterowi w samotności była tak subtelnie budowana, że nawet w zwykłym
spojrzeniu, czy pojedynczym słowie autorce udało się przekazać ich emocje.
Chociaż momentami z pięknie ujętych scen miłosnych, mimo że to erotyk, czasami
odczuwałam zatarcie granicy literackości. Nie wszystko jest potrzebne, aby
opisywać dosadnie. I aby to robić takim, a nie innym słownictwem.
Paradoksalnie samotność dopadała mnie w
chwilach, gdy miałem kontakt z innym człowiekiem.
Książkę tę czytało się niezwykle
lekko, mimo jej momentami ciężkiej tematyki. Jednak po przeczytaniu rozdziału,
nie było elementu, który by sprawił, że chciałabym czytać więcej i więcej.
Równie dobrze, bez wyrzutów sumienia, potrafiłam zamknąć książkę i na kilka dni
ją odłożyć. Akcja tej książki była raczej statyczna, chwilami pisana dość
ogólnikowo. Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu tej książki jest lepsze niż po
pierwszym zetknięciu się z powieścią tej autorki i myślę, że tą pozycją
przekonała mnie, żeby, niekoniecznie okrzyknąć jej twórczość moją ulubioną, ale
sięgnąć po coś jeszcze. Mam nadzieję tematycznie innego, bo mimo, że pomysł
jest dobry, dość mocny i przedstawiony w ciekawy sposób, w końcu może się on
znudzić. Bardzo spodobał mi się pomysł na przedstawieniu bohatera w roli drwala,
bo to dość niecodzienny sposób przedstawienia mężczyzny idealnego. Od początku do końca czułam się, jakbym faktycznie
przemieszczała się między pachnącym igliwiem i żywicą lasem, a pełnym oparów
samochodowych Nowym Jorkiem. Jeśli chcecie poznać historię miłości, która narodziła się z natury, a co za tym idzie miejscami
pozbawiona jest miejskich uprzedzeń, spróbujcie powieści od K.N. Haner.
— Życie jest proste. Najczęściej sami
je sobie komplikujemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz